wtorek, 29 września 2015

Szkola, po raz drugi...

Jak ten czas leci... sie czlowiek nie obejrzy, a juz drugie dziecie wedruje z tornistrem na plecach zglebiac tajniki wiedzy. I ten pierwszy wazny dzien! Nie moglo zabraknac sukienki od mamy :)
Dlugo szukalam tkaniny na ta sukienke i w koncu sie udalo. Material kupilam w Krakowie, pasuje do mojej Laleczki :) Kroj taki sam jak rok temu, tyle, ze zgodnie z zyczeniem Alinki, nie ma podszewki i tiulu... kazdy lubi cos innego.

Nie moglo tez zabraknac "Tyty". No i znowu czlowiek musi sie otrzasnac, ze to nie tak jak w zeszlym roku...ze tyta, sukienka i tornister w motylki byly, ze zadnych ekstrawagancji... tutaj trzeba bylo sie na szok przygotowac.. sukienka swoje, tyta swoje i tornister tez swoje...
A to tyta wedlug dokladnych wskazowek pierwszoklasistki
Na pytanie cioci co w niej dostala, odpowiedziala, ze nawet nie patrzyla bo tam tylko cos do zarcia bylo (cala tutka pelna slodyczy...ech dzieciaki...)Prezentow konca nie bylo widac :) nawet komputer prawdziwy do nauki dostala :)

Najbardziej jednak czekala na swoja wymarzona Weronike (Lalka Wegirls).Dla lepszego efektu uszylam jej nawet sukienke z tego samego materialu.
 Nie tylko moje dziewczyny zaczynaly szkole w uszytej przeze mnie sukience. Corka naszej przedszkolanki zlozyla zamowienia i czy chcialam czy nie szyc trzeba bylo. A oczywiscie ze chcialam :)
Tu sukienka

















Do milego nastepnego :)
Pozdrawiam.
Aga

1 komentarz:

  1. Sukienka śliczna, tyta także. Ale wiadomo, że Alineczka najpiękniejszą gwiazdką jest :-)

    OdpowiedzUsuń